Jezus ukazawszy się Jedenastu rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Bardzo lubię tę pierwotną gorliwość i swoistą zwyczajność młodego Kościoła. Pan mówi: Idźcie, a uczniowie idą. Działają cuda, jak gdyby robili to od zawsze. Głoszą z mocą, jakby nigdy nie zajmowali się niczym innym. Czasem mi tego brakuje. Brakuje mi tego we współczesnym Kościele i brakuje mi tego we mnie samym. Pewnie zgodzisz się ze mną, że najpierw lubi usiąść, dyskutować i planować, planować, planować. Widziałem już piękne plany, które nigdy nie przyniosły dobra, pozostały w sferze gadania. To nie znaczy, że mamy działać na oślep. Spontaniczność nie wyklucza organizacji. Chodzi o zapał. Jeśli można zrobić coś dobrego, to trzeba zrobić. I to z wiarą, a nie z myśleniem o sobie '+' ks. Adam
Podziwiam te rozważania księdza,jakże są trafne. Niestety jestem z tych co więcej planują niż robią...Szczęść Boże! Elżbieta
OdpowiedzUsuńNo wiesz, samoocena jest ważna, ale ważniejsze to, co możemy zrobić. Zacznij od małych spraw, bo spełnianie ich nie wymaga od nas wielkiego wysiłku, a jednak daje radość. Powodzenia
Usuń