Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę,
żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to
stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz
rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie
przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw
ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a
synowa przeciw teściowej.
Jezus - Pan rozłamu? W żadnym wypadku! Jezus jest Królem Pokoju. Ten rozłam dokonuje się, musi się dokonać, w nas samych. Ewangelia nie jest dla średnich, letnich, byle jakich. Wobec Dobrej Nowiny trzeba zająć bardzo konkretną postawę: tak albo nie. I innej drogi nie ma. I ten radykalizm musi rodzić rozłam. Nawet w rodzinie znajdą się tacy, którzy będą na tak i tacy na nie. Ogień Jezusa ostatecznie wszystko wypali. I w tym nasza nadzieja '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.