Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do
domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz
powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła
ją gorączka. I usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło,
przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u
drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów
wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem,
kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam
się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli,
powiedzieli Mu: "Wszyscy Cię szukają". Lecz On rzekł do nich:
"Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł
nauczać, bo po to wyszedłem". I chodził po całej Galilei, nauczając w ich
synagogach i wyrzucając złe duchy.
Wszyscy Cię szukają - jedne z piękniejszych słów, które może usłyszeć nasz Bóg. Czy rzeczywiście? Tak, jeśli owo szukanie rodzi się w miłości. Choć Pan nie odrzuca nawet tych małych powodów. Pan chce, byśmy Go szukali, co więcej, pozwala się znaleźć. Ale chce miłości, nie pogoni za światem, albo za tym, co ujmujemy w naszym stałym życzeniu 'zdrowia, bo zdrowie jest najważniejsze'. Najważniejszy jest Pan. Jeśli ta prawda zniknie nam z oczu, to jest dramat człowieka '+' ks. Adam
NASZ BÓG... :) https://www.youtube.com/watch?v=lCdHW_B6SKM
OdpowiedzUsuń