Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi;
byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była
już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce jest puste, a pora
już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie
coś do jedzenia”. Lecz On im odpowiedział: „Wy dajcie im jeść”. Rzekli Mu:
„Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?” On ich
spytał: „Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie !” Gdy się upewnili, rzekli:
„Pięć i dwie ryby”. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej
trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A
wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo,
połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także dwie ryby
rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze
dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby,
było pięć tysięcy mężczyzn.
Dobrze zrobili uczniowie, że przyszli z problemem do Jezusa. Nie do końca dobrze, że od razu mieli swój plan, narzucając go Panu. Miłość wzmacniana jest ufnością. A ufność nie opiera się na wiedzy i ludzkiej pewności. Ufając Panu, zostaw Mu wszystko. On wie, co trzeba zrobić, więc zrób, to czego On chce. A żebyś wiedział, czego chce Pan, najpierw musisz mieć tego pragnienie. Pan nikomu nie odmawia swej przemieniającej obecności, ale też nikomu się nie narzuca '+' ks. Adam
Z dzisiejszym Słowem skojarzyła mi się jedna piosenka.... :) https://youtu.be/zfusL3xTKn4
OdpowiedzUsuń