Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i
przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła
do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc
Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi
uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił,
zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także
Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna
oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale
oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi
uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.
W tym anonimowym uczniu, który ujrzał i uwierzył każdy ma zobaczyć
siebie, innymi słowy, każdy z nas ma szanse stać się umiłowanym uczniem. Jeśli
porównać ludzi to naczyń o różnej objętości, to miłość Boża byłaby płynem, który
wypełnia te naczynia po brzegi. Bóg chce wypełnić każdego po brzegi. Ale
wypełniony po brzegi kubek nie równa się wypełnionej wannie, a ta nie równa się
basenowi. I w pewnym sensie to człowiek decyduje, jakim naczyniem się staje.
Jeśli otworzy swe serce jak kubek, Pan wypełni go po brzegi, ale będzie to
jedynie pojemność kubka. Ktoś otworzy się jak ocean – dla Pana nie będzie to za
dużo, ocean nie wyczerpie Bożej hojności. Umiłowany uczeń to ktoś, kto trwając
przy sercu Zbawiciela, cały czas powiększa swoją objętość. Nie chce kropli,
choć kropla wystarczy, ale pragnie wciąż więcej i więcej '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.