W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry
do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła
Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w
jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i
powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest
owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto
bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z
radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że
spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana".
Przyjrzyjmy się pośpiechowi Maryi. Nikt nie prosi Ją o pomoc, nikt Jej nie wzywa, nie posyła po Nią, a On po prostu idzie, bo każe Jej miłość. Nie da się przyjąć Boga i odwrócić się plecami do człowieka. A Boża miłość nie potrzebuje zgłoszeń, formularzy, zachęt. Miłość Boża rozlewa się z całą hojnością. I zobaczcie, jak często w sprawach Bożych zwlekamy, zastanawiamy się, myślimy, czego nie ma w przypadku jakichś naszych zachcianek czy wyobrażeń. Co do Boga - zwlekamy; co do nas - chcemy jak najszybciej. Tymczasem Maryja pokazuje właściwy porządek. Dla Bożej miłości - miłosny pośpiech '+' ks.
Adam
Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.