Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy
głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Gdy wszedł do domu,
niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to
uczynić”? Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc:
„Według wiary waszej niech się wam stanie”. I otworzyły się ich oczy, a Jezus
surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak,
skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
Dziwne, że Pan Jezus nie chciał, by mówiono o cudach. Trzeba jednak zwrócić uwagę na tytuł, jakim obdarzają Go niewidomi - Syn Dawida. To określenie, odnoszące się do panowania króla Dawida, kojarzyło postać Mesjasza z ziemskimi oczekiwaniami. Syn Dawida miał być spełnieniem ziemskiej tęsknoty za wyzwoleniem się spod okupacji rzymskiej i przywróceniem świetności państwa, znanej z czasów Dawida. Pan tego nie chce. Nie jest przywódcą politycznym, nie jest reprezentantem ziemskich królestw. Otworzyły się oczy niewidomych, ale nie wiemy, czy na dobre otworzyły się ich serca. A to przede wszystkim chodzi '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.