Tetrarcha Herod posłyszał o wszystkich cudach zdziałanych
przez Chrystusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z
martwych; inni, że zjawił się Eliasz; jeszcze inni, że któryś z dawnych
proroków zmartwychwstał. A Herod mówił: "Jana kazałem ściąć. Któż więc
jest ten, o którym takie rzeczy słyszę?" I starał się Go zobaczyć.
Kiedy Boże cuda mogą wywoływać niepokój? Wskazałbym na dwie
główne sytuacje. Pierwsza to ta, gdy ktoś buduje na sobie, gdy żyje bez Boga,
gdy urządza sobie świat i życie według własnych planów, koncepcji i wydaje mu
się, że wszystko ma pod kontrolą. Cuda wymykają się spod kontroli rozumu, nie
są do objęcia ludzką myślą, toteż w zetknięciu z cudem pojawia się kpina,
wyparcie albo właśnie niepokój. Czegoś nie rozumiem, coś jest poza moim
zasięgiem. Druga sytuacja to ta, gdy człowiek żyje z Bogiem, ale traktuje wiarę
w kategoriach ziemskich, myśli po ziemsku. Wszystko ma poukładane, jest
przekonany o swojej poprawności, wszystko potrafi wytłumaczyć. Doświadczenie nadzwyczajnej
Bożej ingerencji, które wiąże się z wezwaniem do nawrócenia, zaczyna człowieka
napełniać lękiem. I wtedy trochę jak Herod, chciałby Boga zobaczyć, a
jednocześnie przed Nim ucieka, bo burzy się jego bezpieczny, poukładany świat.
A Ewangelia jest ogniem, który Jezus rzuca na ziemię. Ten ogień trawi wszystko,
pozostają tylko zgliszcza, na których Jezus buduje nasze życie na nowo. To musi
boleć, to musi czasem i niepokoić, ale jeśli człowiek zaufa Bogu, ruina
przemieni się w pałac '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.