Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy.
Lecz Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie
i rzekł do nich: "Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a
kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest
najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki". Wtedy przemówił Jan:
"Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i
zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami". Lecz Jezus mu
odpowiedział: "Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam,
ten jest z wami".
Dzisiejsza Ewangelia to dla nas trudny test wiary, bo pyta
nas nie tylko o to, czy pragniemy nieba, ale także, czy pragniemy nieba dla
innych, a właściwie dla wszystkich? Jak to dla wszystkich? Tak, dla wszystkich,
bo Chrystus umarł za wszystkich, także za tych, którzy sobie z tego nic nie
robią, którzy Bogiem pogardzają, którzy z Boga drwią. Nie do nas należy sąd, kto
się nadaje, a kto nie. Jeśli stajemy się sędziami, to znaczy, że daleko
jesteśmy od Ewangelii, to znaczy że i my, jak uczniowie, myślimy, kto jest
największy, licząc, że staniemy na samym szczycie. A stąd już tylko krok do
myśli, że Chrystus za nas nie musiał cierpieć, a jeśli nawet to niewiele, bo przecież
dobrze żyjemy '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.