Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego
uczniowie Jana i zapytali: "Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi
zaś uczniowie nie poszczą?" Jezus im rzekł: "Czy goście weselni mogą
się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im
pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do
starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie
wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają,
wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków,
a tak jedno i drugie się zachowuje".
Dążenie do jedności często utożsamiamy z koniecznością
jednolitości. I stąd, po pierwsze, mamy niestety dosyć częste: zawsze tak było.
Niechęć do zmian, wsparta wygodnictwem i lenistwem, każe patrzeć cały czas w
przeszłość, nie pozwalając łasce Jezusa działać w naszym teraz. Po drugie:
jednolitość utwierdza nas w przekonaniu, że jeśli coś jest dobre dla nas, to
koniecznie musi być dobre dla innych. I dlatego na siłę będziemy łatać stare
szaty, niszcząc nowe. Nie mamy odcinać się od przeszłości. Przeszłość może być
naszym bogactwem, o ile staje się fundamentem, a nie budowlą, czy czasem nawet
dachem '+' ks. Adam
Dziękuję. Amen
OdpowiedzUsuń