Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.
W jednym z programów informacyjnych wypowiedziała się, zaczepiona przez dziennikarza, pani nawiedzająca groby bliskich: A cóż my możemy zrobić? Jedynie znicz zapalić. Smutne, prawda? Nie, nie o dzień zmarłych mi chodzi, ale o tę właśnie wypowiedź. Tchnie rozpaczą i beznadzieją. My nic nie MUSIMY robić, bo działa Bóg. To On zniszczył śmierć, to On daje prawdziwe życie. Owszem, nawiedzamy cmentarze z zadumie i czasem w smutku, to jasne, ale nasze cmentarze nie są pomnikami rozpaczy. To pomniki zwycięstwa Chrystusa. Zapalamy znicz nie z rezygnacji, z bezradności: cóż możemy zrobić? Zapalmy go jako znak Zmartwychwstałego. Przeżywamy dni, w których szczególnie uświadamiamy sobie
prawdę o świętych obcowaniu. Wczoraj czuliśmy się pobudzeni i wezwani tym, że
wielu przed nami przeszło drogę życia w sposób, jaki się Bogu podobał, i są z
Nim w Jego królestwie. Dzisiaj szczególnie przeżywamy prawdę, że tylu ludzi
potrzebuje oczyszczenia, żeby się móc spotkać z Bogiem. I ta prawda dotyka
równocześnie bardzo mocno nas, bo my możemy im pomóc. I to jest prawdziwe
zadanie i perspektywa, jaką nam wyznaczają obecne dni. Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.