Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileję, On jednak
nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im:
Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech
dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go
pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to
rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się
między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i
rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze
wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i
objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię
moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego,
który Mnie posłał.
Wraz z przybliżaniem się godziny Jezusa, zły duch poczyna
sobie coraz śmielej. Uderza w tych, którzy są najbliżej Pana. Uczniowie, choć
byli świadkami zwycięstwa Jezusa nad złym duchem i zdemaskowania sposobów jego
działania, o czym słyszeliśmy wczoraj, wydają się niewiele z tego korzystać.
Ulegają pokusie pierwszych rodziców, chowają się przed Bogiem. Bali się Go
pytać – zanotuje Ewangelista św. Marek. Choć nie rozumieją, wolą milczeć, boją
się Nauczyciela. Być może wcale nie chcą usłyszeć prawdy, prawdy o nich samych.
Słyszymy przecież, że w drodze, w czasie, gdy Jezus objawia im tajemnicę swojej
godziny, istotę swego posłannictwa, oni sprzeczają się o to, kto więcej znaczy.
Stare przysłowie mówi, że pycha umiera dopiero kilka godzin po śmierci
człowieka. Sprawia ona, że człowiek myśli tylko o sobie, stając się głuchym i
ślepym na otoczenie, a zwłaszcza na samego Pana Boga. Jedynym lekarstwem jest
pokora, czyli prawda, prawda o Bogu, prawda o sobie, prawda o świecie. Pokora
pozwala nam przyjąć prawdę, że Bóg jest miłością, a tylko dzięki tej miłości,
człowiek staje się człowiekiem. Św. m. Teresa z Kalkuty żywym zawołaniem zakonu
Misjonarek Miłości uczyniła Jezusowe Pragnę, wypowiedziane na krzyżu. To słowo
kazała umieszczać w kaplicy każdego domu zgromadzenia, by siostry pamiętały
nade wszystko, że Jezus pragnie miłości. Jezusowe serce płonie z miłości ku
ludziom, a największym bólem, nie jest ból gwoździ czy miecza, ale oziębłość i
milczenie człowieka. Tylko w pokorze można to zrozumieć '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.