Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod
Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu
odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z
proroków. On ich zapytał: A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty
jesteś Mesjasz. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I
zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony
przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po
trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr
wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych
uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o
tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.
Papież Benedykt XVI w liście apostolskim Porta fidei napisał: Wiara jest decyzją na to, żeby być z Panem,
aby z Nim żyć. To „bycie z Nim” wprowadza do zrozumienia powodów, dla których
się wierzy. Decyzja taka wymaga od człowieka podjęcia wysiłku poznania
Tego, za którym chce się pójść, podjęcia swoistego wysiłku, by w codziennym
życiu rzeczywiście być z Chrystusem, trwać przy Nim nie tylko w chwilach
radosnych uniesień, ale przede wszystkim, jak określił to Karl Rahner, w biegu
o nagrodę życia wiecznego w gorzko-słodkim trudzie chrześcijańskiej
codzienności. Pytanie, które Jezus stawia swoim Apostołom, a dzisiaj także i
nam: za kogo Mnie uważacie? jest zaproszeniem do podjęcia takiej decyzji wiary,
a więc zaproszeniem do wytrwałej, chrześcijańskiej pracy. Wybór wiary jest o
tyle trudny, że po pierwsze: nie da się go dokonać raz na zawsze. Owszem, życie
wiary zostało w nas wszczepione w sakramencie chrztu św., jednak to ziarno
domaga się wytrwałego życia według wiary, zgodnego z nią. Po drugie decyzja
wiary domaga się konfrontacji naszych wyobrażeń, planów, wizji życia i świata z
prawdziwym życiem w Bogu i z Jego planem zbawienia. Za kogo Mnie uważacie? Bóg
pyta, wiedząc, jak wiele różnych wizji ma człowiek. Sam Piotr Apostoł odciąga
Pana Jezusa na bok, a nawet ośmiela się Go upominać, gdy słyszy zapowiedź męki,
która nie pasuje do jego wizji Mesjasza. A ileż to razy zdarza się nam
powtarzać: Pan Bóg powinien... Wciąż wraca do nas pokusa, przed którą stanęli
pierwsi rodzice: czy rzeczywiście Bóg powiedział? Czy rzeczywiście Bóg jest
Miłością? Czy rzeczywiście Bóg się mną interesuje? Czy rzeczywiście Bóg może
umrzeć na krzyżu? Za kogo Mnie uważacie? Odpowiedź należy do każdego z nas '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.