Jezus powiedział do swoich uczniów: "Uważajcie,
czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie
jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim
sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał,
żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z
wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie
przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię:
Czuwajcie!".
Nasze czuwanie nie ma być bezsennością, gdyż byłoby
niemożliwym do zrealizowania. Czuwać to przyjąć do serca słowa: Dziełem rąk
Twoich jesteśmy my wszyscy. Najpierw wezwanie to odnosi się do każdego z
nas. To ja mam przyjąć prawdę, że należę do Boga. To robię na co dzień: moja
modlitwa, moje obowiązki, moje relacje z innymi, proste słowo, zwykły czyn
zbliżają mnie do Boga, albo od Niego oddalają. Ja sam decyduję o kształcie
mojego życia: tu i teraz. Po drugie to wezwania każe nam pomyśleć o innych, o
tych, których Bóg postawił na mojej drodze. Oni też należą do Boga, też są Jego
dziełem. Czuwać to wziąć braterską odpowiedzialność za drugiego człowieka. A
nasze świadectwo życia może stać się przełomem dla drugiego. I nie chodzi tu o
poczucie obowiązku, ale o miłość. Słyszeliśmy w tamtym tygodniu: wszystko,
co uczyniliście...'+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.