W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku
niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i
za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili
jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś,
przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a
Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał
i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci,
których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją,
którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy!
Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie
posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty
Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.
Jezus podniósł oczy ku niebu, nie tracąc z oczu ziemi. I tego na potrzeba. Bardzo często w naszym życiu duchowym wybieram tylko jeden kierunek. Albo widzimy tylko niebo, tracąc kontakt z rzeczywistością i nie przynosimy owocu ani niebu ani ziemi. Albo też wszystko przeżywamy w kategoriach ziemskich, nie biorąc pod uwagę nieba. Owszem, najpierw mamy zwrócić się ku niebu. Tam jest nasze źródło i nasz cel. Ale więź z niebem ma być wzmacniana tu, na ziemi, by ten świat, który jest darem Boga dla nas, nie przestał nigdy nim być '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.