Jezus powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje
swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je
na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja
jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój
Ojciec".
Pojawia się czasem taka myśl, że więź z Jezusem jest w
gruncie rzeczy sprawą trudną i nie za bardzo przyjemną – obowiązki,
umartwienia, posty. Wezwanie do obumierania na wzór pszenicznego ziarna czy do
nienawiści wobec życia na tym świecie, wydaje się potwierdzać nasze
przeświadczenie. Ale zauważcie, że Pan Jezus nie mówi, że ma w nas obumrzeć
radość życia, zadowolenie, doświadczanie przyjemności. Ma obumrzeć w nas to, co
wynika z pożądania, które rodzi w nas grzech. Radość, doświadczanie nawet
małych przyjemności – np. delektowanie się kawą, uśmiech i śmiech nie
sprzeciwiają się Bogu i Jego zamysłowi świętości dla nas. Nie oznacza to jednak, że Pan zachęca, byśmy
czynili sobie z tego swojego bożka. Można niestety być zadowolonym staczając
się po równi pochyłej wprost w objęcia czeluści piekła. Nie raz słyszałem
ludzi, którzy cieszyli się, że potrafią załatwić coś na lewo, że udało im się
pójść na skróty, że są tacy zaradni. Samo zadowolenie nic nie znaczy. Ale też posępne
spuszczenie głowy nie oznacza, że mamy do czynienia z człowiekiem wiary, no
chyba że wiary w siebie '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.