Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa,
Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy
arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego
próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy
się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli
łaskę pomocy w stosownej chwili. Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem
za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go
wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. I chociaż był
Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko
wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go
słuchają.
Krzyż nie był koniecznym znakiem zbawienia, sposobem na odkupienie. On stał się takim dla nas. Chrystus go takim uczynił. Patrząc na Krzyż, mamy pewność, że Bóg nas zna, że wie, jak słaba jest nasza ludzka natura, co najważniejsze, wie, że bez Niego nie damy rady. Dlatego Krzyż staje się znakiem miłości, czułości Boga, Jego troski o nas. Ci, którzy zechcą spojrzeć, zechcą posłuchać, zrozumieją '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.