Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu
Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią. On,
stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i
usługiwała im. O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite
choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i
uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn
Boży”. Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest
Mesjaszem. Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy
szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od
nich. Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o
królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”. I głosił słowo w synagogach
Judei.
Człowiek bez Boga jest jak w wielkiej gorączce, albo jak
nieprzytomny. Dotyk Jezusa, spotkanie Go nie tylko uzdrawia człowieka, ale także
natychmiast uzdalnia do wypełniania najważniejszego przykazania – przykazania miłości.
Teściowa Piotra wstała i usługiwała im. Służba drugiemu, dzisiaj tak bardzo
przez nas nierozumiana i niedoceniana, jest służbą samemu Bogu. Jest to też
najprostszy i bardzo konkretny sposób okazania miłości Bogu i człowiekowi.
Niemożliwa jest taka służba bez dotyku miłości Boga. Bo nie chodzi o zwykły
humanitaryzm, czy o filantropię, ale o naśladowanie Syna Bożego, który nie
przyszedł, aby Mu służono, ale by służyć i dać swoje życie na okup za wielu '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.