Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak
wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby
obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Ale matka jego
odpowiedziała: "Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan". Odrzekli jej:
"Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię". Pytali więc na
migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał:
"Jan będzie mu na imię". I zdumieli się wszyscy. A natychmiast
otworzyły się jego usta i rozwiązał się jego język, i mówił, błogosławiąc Boga.
Wtedy strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei
rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym
słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: "Kimże będzie to
dziecię?" Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
Dobrze brać udział w czyjejś doli i niedoli. Dobrze, gdy
budujemy braterskie więzi, które stają się z jednej strony wsparciem dla kogoś,
a z drugiej szansą na życie wyobraźnią miłosierdzia. I o to dbajcie, ale
wystrzegajcie się budowania tego na fundamencie grupy, masy. Mamy być z drugim człowiekiem, bo tego chce Pan, a nie
dlatego, że tak wypada, albo, że taki jest zwyczaj. Starajmy się z całych sił,
by motywem naszego działania, postępowania, wyborów była Ewangelia, nie ludzkie
konwenanse '+' ks. Adam
🌲🌲🌲
OdpowiedzUsuń