W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry
do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła
Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w
jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego
łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos
Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko
w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa
powiedziane Ci od Pana”.
Przyjęcie Jezusa, przyjęcie woli Bożej prowadzi człowieka na
wyżyny, w góry. Dla każdego
góry mogą oznaczać coś innego. To może być modlitwa w milczeniu, to może być
czytanie Pisma św. lub duchowej lektury, to może być słuchanie muzyki
adoracyjnej czy uwielbieniowej. Chodzi o czas, który człowiek daje Bogu i który
różni się od codziennych praktyk i zwyczajów. Po drugie – Maryja idzie w góry z
pośpiechem. Rzadko kiedy Biblia pochwala pośpiech. Jednak w Bożych sprawach nie
ma chwili do stracenia '+' ks. Adam
Piękne rozwarzanie🩵
OdpowiedzUsuń