Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień
rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i
jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi
pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie
podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw
trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka
przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej".
Nie za bardzo kojarzymy rozłam z Jezusem. On przynosi pokój
i wielokrotnie o tym przypomina. Rozłam nie jest efektem przyjścia Jezusa, ale
konsekwencją naszej ludzkiej odpowiedzi. Wobec Jezusa trzeba dokonać
radykalnego wyboru. Tu nie ma miejsca na: zastanawiam się, zobaczymy, może tak,
a może inaczej. Tu jest albo – albo. Albo wybieramy Jezusa, albo stajemy
przeciw Niemu. Nie ma drogi pośredniej, nie ma innych odpowiedzi. Często niestety
jest tak, że chcemy, nawet bardzo, iść za Jezusem, ale cały czas czekamy,
sprawdzamy, a nawet się cofamy. Gdybyśmy chcieli ustawić nasze życie w
kategoriach albo – albo, to naprawdę wielu problemów moglibyśmy uniknąć. Jeśli
wiem, że idę za Jezusem, że wybieram Jezusa, to ten wybór warunkuje moje
postępowanie, moje zachowanie, moje dalsze wybory. Nie muszę się zastanawiać,
jak żyć, bo jeśli wybieram Jezusa, to wiem, jak żyć '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.