Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła. Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum, to znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań! Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Słowo z mocą. Uczestnicząc w pogrzebach, mam takie pragnienie, by powtórzyła się scena opisana powyżej. Ale zaraz uświadamiam sobie, że przecież praktycznie każdy dzień jest owym Talitha kum. Jezus wielokrotnie wypowiada te słowa i dlatego jeszcze żyjemy i dlatego jeszcze możemy czekać na niebo. W tej scenie uderza też czułość i troska Jezusa. Po wskrzeszeniu dziewczynki, każe jej dać jeść - On troszczy się o wszystko; a my mamy być Jego pomocnikami - wy dajecie jej jeść. Kogo mijasz dziś na ulicy? Do kogo Jezus mówi 'talitha kum'? Komu masz dasz jeść? A poniżej tak na odświeżenie '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.