Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty. Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki. Położę się, mówiąc do siebie: Kiedyż zaświta i wstanę? Lecz noc wiecznością się staje i boleść mną targa do zmroku. Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna.
No właśnie, czyż życie nasze nie jest nieustanną walką? No jest. Dlaczego zatem nieustannie czekasz, aż morze się uciszy? Niby wiemy, jaka jest rzeczywistość, ale dosyć łatwo od niej uciekamy. A przecież nie zmienimy biegu czasu, świata, dziejów. Nie znikną trudności. Ale może zniknąć lęk. Wystarczy zmienić perspektywę. Twoje życie jest jak powiew. Prędzej czy później przeminie, a trudności razem z nim. Wiadomo, że w cierpieniu czas mija wolniej, ale przecież mija. Nadchodzi godzina wyzwolenia. Poranek zaświat już niebawem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.