Że na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa, z tego się
cieszę i będę się cieszył. Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki
waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa, zgodnie z
gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak
zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w
moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to
Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna
praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania:
pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele
- to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to
pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby
rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was.
Fascynująca jest taka chrześcijańska obojętność. Nie chodzi o bierne przyjmowanie życia, ale o pozytywną jego akceptację. Kiedy człowiek stawia na Boga, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Owszem, ważne jest zdrowie, ważne są nasze radości. Jednak w Bogu to wszystko się rozpływa. Liczy się tylko On. A skoro idę za Nim, to nie zwracam uwagę po czym idę, po złocie, czy po kamieniach. Byle tylko być blisko Niego '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.