Święta, święta i … po świętach. Jak bumerang powraca wciąż pytanie
o istotę świąt Bożego Narodzenia, dziś chyba nawet bardziej niż kiedyś, o to ze
względu na szerzący się wciąż konsumpcjonizm naszej XXI-wiecznej globalnej
wioski.
Zastanawia fakt, kiedy Boże
Narodzenie straciło swoją „urzędową” moc stając się jedynie zlaicyzowanym
świętem wielkiego lenistwa, świętem dni wolnych od szkoły czy pracy, świętem
czasu, z którym nie bardzo wiadomo, co zrobić. Dlaczego Boże Narodzenie nie
może już być rzeczywiście Bożym Narodzeniem? Dlaczego dochodzi do takich
paradoksów, że w pewnym kraju, w imię wolności religijnej, by nie obrażać
czyichś uczuć zabroniono publicznego używania zwrotu „Wesołych świąt Bożego
Narodzenia”, zastępując go mniej rzucającym się w uszy klasycznym „wesołych
świąt” – tylko jakich? A co z tysiącami uczuć wierzących uczniów Chrystusa, dla
których te święta to czas naprawdę powtórnego narodzenia, wielkiej przemiany
serc, czas, w którym „moc truchleje”, bo „Bóg się rodzi”? O tym niestety już
nikt nie pomyślał. I nie myślą już o tym sami chrześcijanie, bo wyrosło już
pokolenie, które nie wie, jak powinno wyglądać Boże Narodzenie, a starsi
zdążyli się już przyzwyczaić do „luksusu” – lepiej przewegetować święta o
niczym nie myśląc, niż włożyć trochę wysiłku, by w tym roku i już na zawsze
było lepiej. Patrząc na to wszystko, można stwierdzić, że ludzie przekształcili
Boże Narodzenie w swój kolejny bożek, dokonali chimerycznej metamorfozy, bo
chcieli być szczęśliwi i chcieli wszystko zrobić po swojemu.
I tak po raz kolejny rośnie nam wieża Babel, oczywiście z fatalnym skutkiem. Zamiast przewidywanego szczęścia i dobrobytu, dalej uczucie pustki i beznadziei oraz niegasnąca tęsknota, dzisiaj już nawet nie wiedząc za czym (albo raczej za Kim).
I tak po raz kolejny rośnie nam wieża Babel, oczywiście z fatalnym skutkiem. Zamiast przewidywanego szczęścia i dobrobytu, dalej uczucie pustki i beznadziei oraz niegasnąca tęsknota, dzisiaj już nawet nie wiedząc za czym (albo raczej za Kim).
Jeśli chcesz by te święta były
nowoczesne i nijakie zapamiętaj „Mały Słownik Świąteczny”:
· Adwent – dawniej: czas od 3 do 4 tygodni
przygotowujący na Boże Narodzenie i na przyjście Chrystusa w chwale. Dzisiaj: w
sklepach i środkach masowego przekazu czas od 3 listopada do świąt. Jest to
okres wpychania ludziom wielu niepotrzebnych rzeczy, po niebywałych cenach, w
szalonych promocjach, wmawiając im, że przez to będą koniecznie
szczęśliwi.
· Boże Narodzenie – dawniej: święta upamiętniające
przyjście Boga na świat. Dzisiaj: po prostu „święta”; czas … niewiadomo jaki.
· Choinka – dawniej: symbol życia, symbol
Chrystusa. Dzisiaj: tradycyjne drzewko świąteczne, na którym niedługo zamiast
bombek i lampek, będziemy wieszać telewizory, komputery, pieniądze a może nawet
i pranie.
· Kolęda – dawniej: świąteczna twórczość
ludowo-poetycka. Dzisiaj: zwyczajowe piosneczki o padającym śniegu, zapachu
ciasta itd. Śpiewa się je i słucha ich już w listopadzie.
Zasadniczo słownik powinien mieć o wiele więcej haseł, ale w
tym wypadku stanowczo wystarczy, bo i tak można już zaobserwować magię tych naszych globalnych świąt.
Wesołych Świąt – i mimo wszystko dodam – Bożego Narodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.