Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed
ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet
przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i
poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W
owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie
mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na
śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich
przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto
wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".
Już dzień po Uroczystości Bożego
Narodzenia Kościół stawia nam przed oczy pierwszego męczennika. Bardzo wymowny
znak. Świat próbuje wymazać Boga z naszego życia, albo przynajmniej włożyć Go w
swoje ramy. Dlatego nawet niewierzący śpiewają kolędy o Nowonarodzonym, bo to
takie ładne, dzielą się opłatkiem – symbolem życia wiecznego, bo taka tradycja.
Czasem temu trendowi poddajemy się i my, chrześcijanie. Łatwo poddać się
urokowi tych świąt, łatwo się rozckliwić nad biedniutkim niemowlęciem. Nie tędy
droga. Kościół roztropnie prowadzi nad drogą zbawienia. Małe Dziecię jest
potężnym Zbawicielem. Przyjęcie Nowonarodzonego Jezusa, to przyjęcie
prześladowań z Jego powodu, bo On jest znakiem sprzeciwu. Sprzeciwu wobec tego
wszystkiego, za czym tak świat goni, a co jest najkrótszą drogą do piekła.
Droga ucznia Chrystusa jest drogą po śladach nauczyciela – niesłuszne sądy,
oskarżenia, kpiny, niezrozumienie, a nawet śmierć. I niemożliwe jest przyjęcie
tego wszystkiego bez mocy Ducha Świętego, który dokona nowego stworzenia. Prorok
Ezechiel zapowiadał, że to nowe stworzenie będzie równocześnie uświęceniem, na
które złożą się dwa etapy: po pierwsze zabranie, usunięcie serca starego,
kamiennego, niewrażliwego na Boże nakazy i po drugie: danie nowego serca,
cielesnego, serca wrażliwego i czułego. Serce oznacza najgłębsze wnętrze
człowieka, będzie to więc rzeczywiste unicestwienie starego człowieka, a
stworzenie nowego. To, co dziś wydaje nam się niemożliwe do zrozumienia, do
przyjęcia, do ogarnięcia, stanie się możliwe dla nowego człowieka w nas, który
wytrwa przy Jezusie do końca, a ten kto wytrwa do końca, będzie zbawiony '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.