Jezus powiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie
wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest
złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem
owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce
po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a
owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą,
lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych». Tę przypowieść
opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.
Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja
jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i
rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie
przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej
przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby
owce miały życie i miały je w obfitości».
Aby pójść za pasterzem, trzeba znać jego głos. Owce za obcym
nie pójdą. Problem w tym, że owce obcych uznają za swoich i niesamowicie trudno
jest wytłumaczyć owcom, że źle wybrały. Jeśli nie wybiorą pasterza, nie poznają
jego głosu, a jeśli nie znają jego głosu, to za nim nie idą. Nierozwiązywalny
paradoks? Nie. Każdy człowiek ma w sobie Boże tchnienie, bo każdy człowiek
pochodzi od Boga. A ponieważ jesteśmy stworzeni przez Boga, mamy w sobie
naturalną zdolność rozpoznania Boga, rozpoznania Jego głosu. I tyle wystarczy,
by odróżnić głos pasterza od jęku pastuchów '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.