Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i
wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten
brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się. Dzisiejszy
fragment Ewangelii stawia nas w obliczu niezwykłego testu naszej wiary. Gdyby
przyszło konstruować taki test nam samym, pewnie na liście pytań znalazłyby się
pytania o modlitwę, o praktyki religijne, o spełnianie dobrych czynów, o
przestrzeganie wszelkich nakazów i zakazów płynących z religii. Pan Jezus taki
kwestionariusz wyrzuciłby zapewne do kosza. Św. Ambroży podejmując problem
„dlaczego istnieje człowiek?”, znajduje takie rozwiązanie: dziękujmy Bogu za doprowadzenie do końca dzieła, po którym mógł
odpocząć. Stworzył niebo i nie jest napisane, że po tym odpoczywał. Stworzył
słońce, księżyc i gwiazdy i znów nie czytam, że odpoczywał. Ale czytam, że
stworzył człowieka i wówczas odpoczął mając wreszcie kogoś, komu mógł
przebaczyć grzechy.
Czeka Cię dziś trudny egzamin – egzamin z przebaczającej, miłosiernej miłości Boga. Bo o ile łatwo jeszcze przyjąć prawdę, że Bóg przebacza moje grzechy, że czeka z otwartymi ramionami na mnie, o tyle testem naszej wiary jest prawda, że Bóg czeka również na drugiego człowieka, a jeszcze bardziej czeka na tego, kto jest rozpustnikiem, kłamcą, alkoholikiem, złodziejem i wreszcie na tego, kto zranił mnie bądź rani nadal tak mocno, że życie staje się niemal nie do zniesienia. Pan chce mieć blisko także jego. Znakomity kaznodzieja A. Pronzato mówi: musimy stanąć wobec miłości Boga i sprawdzić, czy się nią nie gorszymy. Odczytaj tę dzisiejszą przypowieść jako wezwanie do określenia siebie, jako przypowieść o starszym synu w Tobie samym.
Czeka Cię dziś trudny egzamin – egzamin z przebaczającej, miłosiernej miłości Boga. Bo o ile łatwo jeszcze przyjąć prawdę, że Bóg przebacza moje grzechy, że czeka z otwartymi ramionami na mnie, o tyle testem naszej wiary jest prawda, że Bóg czeka również na drugiego człowieka, a jeszcze bardziej czeka na tego, kto jest rozpustnikiem, kłamcą, alkoholikiem, złodziejem i wreszcie na tego, kto zranił mnie bądź rani nadal tak mocno, że życie staje się niemal nie do zniesienia. Pan chce mieć blisko także jego. Znakomity kaznodzieja A. Pronzato mówi: musimy stanąć wobec miłości Boga i sprawdzić, czy się nią nie gorszymy. Odczytaj tę dzisiejszą przypowieść jako wezwanie do określenia siebie, jako przypowieść o starszym synu w Tobie samym.
Starszy syn
przyjął pozycję niewolnika, zrzucającego odpowiedzialność za wszystko na swego
pana. Nie chciał otworzyć się na wolność, która, owszem stwarza ryzyko upadku,
ale daje przede wszystkim radość zasmakowania miłości Ojca. Starszy syn nie
czuje radości z faktu życia blisko Ojca, bo we własnym mniemaniu wszystko
zawdzięcza sobie. Tęskni za szaleństwem, ale ze strachu woli już to życie,
które zna: mnie nie dałeś nigdy
koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój,
który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone
cielę. W głębi serca jest przekonany, że brat nieźle się bawił, że
rozkoszował się tym, co zakazane, a co smakuje najlepiej. Nie zrozumiał
tragicznej prawdy wyznania: ja tu z głodu ginę. W ten sposób zdradził swój
kompleks niższości wobec grzechu. Gdyby nie istniał Raj… Gdyby nie było
piekła... Grozi nam czasem cierpienie z tego samego powodu – kompleksu wobec
grzechu. Unikać grzechu nie z powodu smutku Ojca, ale z powodu strachu, że
możemy stracić coś naszego. L. Santucci określił to dosadnie: łaska to odczuwanie większej przyjemności z
niegrzeszenia niż z grzeszenia. Może warto przywołać te słowa w czasie tego
Wielkiego Postu, zwłaszcza przy kratkach konfesjonału: czego szukasz w życiu –
uśmiechu Boga, czy poprawy samopoczucia? Niech Pan Ci błogosławi ‘+’ ks. Adam.
zeszyc i ranic to rzecz ludzka, ale umiejetnosc wybaczania to cecha Boska. Trzeba sie nauczyc kochac innych ludzi takm jak kocha sie wlasne dzieci, czyli bezinteresowanie, bezwarunkowo i zawsze wybaczac. Modlac sie mowimy: "...i odpusc nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...", tylko... czy znamy znaczenie tych slow? Nasz Ojciec wybacza wszyskim gdy widzi skruche. Uczyn serca nasze Panie wedlug Serca Swego..
OdpowiedzUsuńWspomniany wyżej Pronzato mówi, że chrześcijaństwo mierzy się wielkością i otwartością serca. Co do modlitwy "Ojcze nasz", to prośba o odpuszczenie grzechów jest jedyną prośbą w tej modlitwie dopełnioną warunkiem - jak i my odpuszczamy. Zadziwiające, jak wiele Pan złożył w nasze ręce.
UsuńJezus jest lekarzem pochylającym się nad nami. Zna nasze imię. Zwraca się do każdego grzesznika osobiście "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy" a mimo to czy jesteśmy wciąż tak daleko od Niego ? Jak skrócić ten dystans ?
UsuńDystans skrócił Pan, stając się Emmanuelem - Bogiem z nami. Co zatem należy do nas? Pokorne wyznanie - należę do Ciebie, jestem Twój. A resztę trzeba umieć zostawić Panu.
Usuń