Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do
ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go
rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach
chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do
miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci
choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli,
odzyskiwali zdrowie.
Wiara chorych ludzi, że wyzdrowieją, choćby się frędzli jezusowego
płaszcza dotknęli, jest łaską, ale jest też ich decyzją, by śmiało i o wiele
prosić Boga. Słyszeli o cudach Jezusa, może niektóre widzieli na własne oczy –
zapewne to ożywiło ich wiarę, ale bez ich decyzji, by zaufać, by zaryzykować,
by zwrócić się o pomoc do Jezusa, nic by się nie zmieniło. Każdego dnia na tylu
ołtarzach świata dokonuje się największy cud – a my, co robimy? Św. Teresa od Dzieciątka
Jezus mówiła, że gdyby ludzie poznali wartość Eucharystii, służby porządkowe
musiałby pilnować wejścia do kościoła. Oby tak było '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.