Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i
rzekł im: "Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje
życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę
utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie
i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn
Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z
aniołami świętymi". Mówił im także: "Zaprawdę, powiadam wam:
Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże
przychodzące w mocy".
Pan Jezus nie stosuje żadnych chwytów reklamowych, nie bawi
się w społeczną czy polityczną poprawność. Dziwna to zachęta do pójścia za Nim:
krzyż, prześladowania, utrata życia. On nas nie mami, nie czaruje. Bardzo
wyraźnie zapowiada swoim uczniom drogę trudną, wąską, wymagającą. I od razu też
uzasadnia tę drogę. Mogą nią pójść ci, którzy pragną zbawienia, a nie spokoju
na świecie. Niebo, niestety, nie jest dla nas jeszcze jedynym pragnieniem, nie
mówiąc już nawet o tym, że nie jest podstawowym '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.