Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i
faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy
goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie
czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa
łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze
robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W
przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej
młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”.
Myli się ten, kto uważa, że modlitwa z obowiązku, Msza z obowiązku,
czy post z obowiązku nie są miłe Panu Bogu, że nie są wartościowe, że nie
przynoszą owocu. Wszystko zależy od tego, co postawimy u źródeł obowiązku.
Można obowiązek zbudować na strachu przed karą, albo na pysze, na tym, że jest
się lepszym od innych. Jeśli natomiast obowiązek zbudujemy na naszym ‘chcę’ –
chcę dla Boga, to staje się on wyrazem naszej miłości, naszej odpowiedzialności
za powołanie, za wiarę. I dopiero wtedy zrozumiemy, że Pan Bóg kocha wszystkich
tą samą miłością, ale nie w ten sam sposób, bo każdego człowieka kocha
wyjątkowo. I dlatego ja idę drogą, którą nikt inny iść nie może '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.