Jezus powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na
pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego
wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie
wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił,
ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie
podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w
imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na
świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie
zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania
prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w
Bogu”.
Jezus nie krzyczy do nas z
Krzyża, nie zmusza do pójścia za Nim, nie wydaje rozkazów. Wchodzi w ciemność
ludzkich grzechów ze światłem swojej miłości, jak dzień po nocy, niemal
niezauważalnie, ale skutecznie. Kto woli ciemność, tego światło Boga będzie
razić, jak razi nas blask słońca po wyjściu z ciemnego pokoju. Ale kto zdecyduje
się na wyjście z ciemności, ten szybko doświadczy, że poza światłem nie ma
życia i że Bóg jest wszystkim, na co czekał '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.