Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni.
Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli
Go Żydzi i mówili do Niego: "Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności?
Jeśli jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie". Rzekł do nich Jezus:
"Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego
Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im
życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.
Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich
wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy".
Zdarzyło Ci się tak, że ktoś, zadając Ci pytanie, wcale nie
oczekiwał odpowiedzi, to znaczy niby czekał na Twoją odpowiedź, ale tylko po
to, by udowadniać swoją rację? Trudna jest taka rozmowa. Bo nie chodzi w niej o
wspólne poszukiwanie prawdy, ale o przeciąganie na swoją stronę. Miłość własna
lubi zawsze stawiać na swoim. Faryzeusze nie uwierzyli Jezusowi, ponieważ mieli
swoją rację. I obrona tej racji była dla nich najważniejsza. Mieli swoją wizję
Mesjasza, który powinien mówić to, co słuszne według nich, który powinien
zachowywać się jak oni, który właściwie powinien być ich kopią. Nie szukali
prawdy. Dlatego dzieła Jezusa w ogóle do nich nie przemówiły. Ich oczekiwania,
niechęć zrezygnowania z nich zamknęły ich na przyjęcie właściwego czasu – czasu
nawiedzenia Boga. Czy zatem nie możemy niczego oczekiwać? Pewnie że możemy. To
jasne, że gdzie nie mamy jasnego, pewnego doświadczenia, pojawiają się
wyobrażenia i oczekiwania. Ale póki weryfikujemy je z objawieniem, ze Słowem
Bożym, poddajemy roztropnemu rozeznaniu, nie stają się one dla nas jedyną
drogą, nie stają się one absolutną rzeczywistością. I jest wtedy szansa, by
dostrzec znaki Bożego działania w swoim życiu i za nimi pójść '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.