Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na
kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić». A Jezus, zdjęty
litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź
oczyszczony!». Zaraz trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu
przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale
idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał
Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać
to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał
w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Jak
wiele można powiedzieć, mówiąc bardzo mało. Czy Jezusowi trzeba dużo mówić? Czy
miłość wymaga wielu słów? Jezus chce nas słuchać, to prawda, ale chce naszych
słów miłości, uwielbienia, wdzięczności, a nie ciągłej listy próśb, skarg i
zażaleń. Jezus chce być z nami w komunii miłości, a nie przy okienku obsługi
klienta. Początek jest bardzo prosty – na kolanach. To tu człowiek uczy się
prawdy, to tu zaczyna kochać, to tu przyjmuje miłość. Jeśli nie bolą cię kolana,
to nie mów, że Bóg cię nie słucha, że nie odpowiada, że się ukrył. Tylko na
kolanach to „jeśli chcesz” będzie znakiem ufności, a nie liczeniem na kaprys
Boga '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.