Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na
baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was
biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na
świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co
macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż
nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat
wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć
ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz
kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".
Jeszcze
wczoraj słyszeliśmy, że Nowonarodzony przynosi pokój, a dziś On mówi nam, że w
sumie mało tego pokoju nas czeka. Więc jak? Jezus przynosi nam pokój, nie
spokój. I sam pierwszy nam pokazał, jak ten pokój w sobie rozwijać, jak go
doświadczać, nawet w obliczu krzyża. A my idziemy przecież po jego śladach. Nie
mami nas Jezus, że wystarczy mocniej uwierzyć, by wszystko stało się wręcz
bajkowe, ale mówi, że na końcu czeka nas zbawienie '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.