Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było
Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego
nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością
ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Przyszło do
swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je
przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię
Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się
narodzili. Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego
chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.
Możemy narodzić się z Boga, możemy wciąż na nowo rodzić się z
Boga. I nie chodzi tutaj o duchowy wzrost, o cały proces rozwoju wiary, ale o
przyjęcie Jezusa – wszystkim, którzy Je przyjęli. Bóg wypowiedział do nas
Słowo, które stało się ciałem. Odpowiedź na to Słowo nie wymaga lat
przygotowań, tysiąca warsztatów, kursów, konferencji. Potrzebne jest nasze TAK.
I to wystarczy, by doświadczyć mocy Bożej. Dlaczego tego nie odczuwamy?
Odpowiedzi jest tyle, ile nas. Ale wspólnym mianownikiem dla nas wszystkich
pozostaje brak troski o więź z Bogiem jako Osobą. Brakuje nam więzi miłości. Bo
albo nie wierzymy w nią, albo na nią nie czekamy, albo zostawiamy ją na boku,
zabiegając o tysiące, według nas ważnych, spraw. Przyjmij autentycznie Boga, a
będziesz oglądał Jego chwałę już tu na ziemi '+' ks. Adam