Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z
nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy
Pana”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i
nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego,
nie uwierzę”. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu
i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i
rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i
zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź
niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!”
Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Nasłuchał się od nas Tomasz, że niewierny. Dostało mu się po uszach przez te wszystkie lata. A przecież mówi św. Grzegorz Wielki, że stało się to wszystko za zrządzeniem Bożej Opatrzności, aby jego niewiara pomogła naszej wierze. Każdy z nas ma w sobie coś z Tomasza. Nie wszystko jest jasne, nie wszystko jest zrozumiałe, potrzebujemy znaku. I Tomasz nie chowa tego głęboko w sobie, tylko mówi. On chce spotkać Jezusa. I to pragnienie nie jest zwykłym kaprysem, bo jak powie przywoływany już św. Grzegorz, Tomasz ujrzał człowieka, a wyznał Boga '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.