Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem
Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która
siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się
koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: "Panie, czy ci
to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej,
żeby mi pomogła". A Pan jej odpowiedział: "Marto, Marto, troszczysz
się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała
najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona".
Nie będziemy znęcać się nad Marto, wszak Kościół wspomina Ją jako świętą. W sumie dużo moglibyśmy też powiedzieć o Marii. Skupmy się na Panu. Piękne jest, że chciał wchodzić w zwykłe, przyjacielskie relacje, że lubił przebywać w domu Marty i Marii, że dbał o te relacje. Tego właśnie nam potrzeba, zwłaszcza w naszych czasach. Zbyt szybko usprawiedliwiamy się zabieganiem, tempem życia, okolicznościami. Nie! Dbajmy o przyjaźń, bądźmy przyjaciółmi dla innych. I najważniejsze - siadajmy jak najczęściej u stóp Jezusa '+' ks. Adam
Bo nic nie jest cenniejsze niż czas, który możemy ofiarować drugiemu człowiekowi... I Bogu... dopóki go jeszcze mamy.....
OdpowiedzUsuń,, Wiemy bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł".
OdpowiedzUsuń(Syr.6.14). Największym moim przyjacielem jest Jezus. Oraz mój mąż , za którego dziękuję Bogu.. ..
„Jeżeli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu” - mawiał św. Augustyn i tego się trzymam.
OdpowiedzUsuń(..)Dla kogo Chrystus jest przyjacielem i przewodnikiem, ten wszystko potrafi znieść. Jezus sam przychodzi z pomocą, dodaje sił i nie opuszcza nikogo, jest prawdziwym i szczerym przyjacielem (..) Bóg sam wystarczy...Św. Teresa z Avila.
OdpowiedzUsuń